„Spałem i śniłem, że życie jest radością.
Obudziłem się i zobaczyłem, że życie jest służbą.
Zacząłem służyć i zrozumiałem, że służba jest radością”
Rabindranath Tagore
Pani Basia bardzo czekała na ślub syna, który miał odbyć się za dwa tygodnie. Przygotowania trwały, choć niektórzy zastanawiali się, czy nie odwołać uroczystości. Chora była jednak temu przeciwna. Leżała w salonie, praktycznie na środku pokoju. Przez cały czas uczestniczyła w życiu rodzinnym. Można powiedzieć, że była „Pępkiem świata”.
Nasze pielęgniarki opowiadały, że mimo złego samopoczucia, potrafiła przypomnieć córce o zamieszaniu lub doprawieniu zupy. Myślę, że właśnie dzięki tej miejscówce, przynajmniej na krótki czas mogła zapomnieć o chorobie. Cały czas pełna nadziei. Choroba jednak drążyła organizm niemiłosiernie. Wolontariusze hospicjum przyjeżdżali dwa lub trzy razy dziennie a leki przeciwbólowe były podawane we wlewie ciągłym przy pomocy pompy infuzyjnej. Trudno było patrzeć na zmagania chorej z postępującą słabością, zniedołężnieniem; trudno było widzieć łzy bezsilności.
I wiecie, co zrobiła córka? Powiedziała do kochanej Matki: „Mamo, już nie walcz…” Po prostu pozwoliła chorej odejść. Pani Basia zmarła w domu, spokojnie w otoczeniu kochającej Rodziny, trzymana za rękę. Nie doczekała ślubu syna tu na ziemi, ale wierzę, że będzie obecna z Nimi w tym dniu.
Kochana Rodzino!
Dziękujemy! Dzięki Waszej obecności przy Mamie, nasza posługa była łatwiejsza. Jesteśmy pełni podziwu dla Waszego oddania. Wiele się nauczyliśmy od Was, np. tego, jak istotną rolę odgrywa w życiu człowieka Rodzina! Życzę wszystkim rodzicom tak kochających dzieci.
Bądźcie dla Siebie zawsze tacy wspierający i dawajcie świadectwo miłości bliźniego. Pamiętamy w modlitwie.
Wasz ocierający łzy
korespondent hospicyjny
Monika Wężyk
PS. Na ślubie czuło się Obecność pani Basi.